aljasinski
Administrator
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 11:24, 19 Wrz 2011 Temat postu: Hubal: Rozkazy takowe mam w dupie |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Hubal: Rozkazy takowe mam w dupie
Wojciech Czuchnowski 2011-09-16, ostatnia aktualizacja 2011-09-16 20:42:36.0
Te legendarne słowa majora Hubala odcyfrowano w nieznanych zapiskach jego oddziału, które "Gazeta Wyborcza" publikuje dziś po raz pierwszy. To najcenniejsza pamiątka po Oddziale Wydzielonym Wojska Polskiego majora Henryka Dobrzańskiego, który jako jedyny mimo klęski wrześniowej od końca września 1939 r. do 30 kwietnia 1940 r. walczył z Niemcami jako regularna armia.
Pierwsze kartki dziennika nie noszą daty, ale zestawiając je z historią oddziału, można stwierdzić, że zapiski pochodzą z 13 marca 1940 r. Do kwatery we wsi Gałki przybywa tego dnia płk Leopold Okulicki. W 1945 r. będzie generałem i ostatnim dowódcą Armii Krajowej. Teraz nosi pseudonim Miller i dowodzi łódzkim okręgiem ZWZ. Przywozi rozkazy będące ciosem dla Hubala, który właśnie powiększa oddział. Wracają żołnierze, na czas zimy wysłani do domów, napływają ochotnicy ożywieni nadzieją wiosennej ofensywy aliantów, o której wtedy tak dużo mówiło się w Polsce.
W dzienniku czytamy: "pułkownik i Komendant Tajnej Organizacji na Okręg Łódź twierdził, jakoby przywiózł rozkazy gen. Sikorskiego [wódz naczelny i premier rządu w Londynie], aby oddział zdemobilizować", a ludzi przekazać do "roboty konspiracyjnej".
Co na to Hubal? "Oświadczył, że osobiście rozkazu nie wykona i nie rozbroi się, lecz jeszcze raz podkreślił, że zarówno oficerowie, jak podoficerowie i szeregowcy dostaną wolną rękę".
Z wcześniej napisanych strzępów zdań można odcyfrować: "raporty poranne wykazały stan oddziału 250 ludzi". Według innych danych do przybycia Okulickiego Hubal miał pod dowództwem 320 żołnierzy podzielonych na pododdziały kawalerii, piechoty, tabory.
Nie wiadomo ile dziennik miał pierwotnie kart - do dzisiaj zachowało się 48 stron z zapiskami od 13 marca do 8 kwietnia 1940 roku. Tego dnia Hubal osobiście przekazał dokument współpracującemu z oddziałem kapitanowi Józefowi Wyrwie. Oddział ścigany był wtedy przez kilkutysięczny niemiecki korpus ekspedycyjny, rozwścieczony klęskami, jakie Polacy zadali im w ostatnich dniach. Hubal próbował przebić się w Góry Świętokrzyskie. Oddział poniósł znaczne straty w ludziach i sprzęcie. Trzy tygodnie później obława dopadła go pod Anielinem, gdzie major poległ w walce.
Dziennik odtwarza m.in. dwa dramatyczne momenty z tego okresu. Pierwszy - 13 marca 1940 roku, gdy władze konspiracyjne nakazują Hubalowi rozwiązać oddział, drugi z 6 marca, gdy za niewykonanie tego rozkazu grożą mu już sądem. Zapiski są w tym miejscu bardzo emocjonalne, z dużym prawdopodobieństwem można uznać, że adiutant starał się dokładnie zapisać pełne gniewu i goryczy słowa dowódcy "rozkazy takowe mam w dupie".
Ocalałe kartki są w bardzo złym stanie. W 2007 r. dziennik trafił do krakowskiego Muzeum Armii Krajowej, przekazany przez syna kapitana Wyrwy. Był tak nieczytelny, że zdecydowano się powierzyć go ekspertom Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji. Sfotografowany m.in. w podczerwieni, jest już łatwiejszy do odcyfrowania.
Gdy 26 września Muzeum zostanie otwarte po kilkuletnim remoncie, "Dziennik Oddziału Hubala" będzie jednym z ważniejszych eksponatów, a to co udało się z niego odczytać, zostanie opublikowane w książce.
W weekendowym wydaniu "Gazety Wyborczej" obszerny wybór z poruszających zapisków sprzed ponad 70 lat.
|
|